Osoby obecne w Internecie zawodowo czy biznesowo powinny świadomie zarządzać swoją wirtualną reputacją ? aktywnie śledzić treści w Sieci i reagować na negatywne komentarze czy wręcz naruszenia prawa. Z których narzędzi najlepiej korzystać, aby chronić własną markę?
Najprostszym sposobem na ustalenie, co piszą o nas ludzie jest oczywiście skorzystanie z Google. Należy wpisać do wyszukiwarki własne imię i nazwisko, a następnie sprawdzić, jakie linki znajdują się na pierwszych kilku stronach. Nieważne co jest dalej ? potencjalni klienci czy pracodawcy i tak tam nie zajrzą.
Częściowo proces ten można zautomatyzować dzięki usłudze Google Alerts. Trzeba podać tu pożądane słowa kluczowe i ustawić adres e-mail. Usługa automatycznie wyśle nowe linki powiązane z imieniem oraz nazwiskiem internauty. Nawet korzystając z Alerts nadal warto sprawdzać samo Google.
W zarządzaniu reputacją istotne jest nie tylko to, czy na pierwszych kilku stronach wyników wyszukiwania znajdują się negatywne albo obraźliwe komentarze. Liczy się rozkład treści. W idealnej sytuacji pierwsze kilka linków prowadzi do profili w serwisach społecznościowych, kolejne odnoszą się do publikacji czy zakończonych projektów.
Dobrym pomysłem jest również korzystanie z wyszukiwarek koncentrujących się na katalogowaniu ludzi. Serwisy takie jak Pipl czy Intelius często lepiej i szybciej niż Google indeksują treści ze społeczności i blogów. Zestawiają wszystkie linki w ramach jednego, przejrzystego profilu.
Oczywiście tego typu witryny nie są doskonałe. Czasami łączą informacje o kilku osobach posiadających to samo imię i nazwisko. Wszystkie dane trzeba więc weryfikować i ustalać, co tak naprawdę kogo dotyczy. Ludzie z popularnymi nazwiskami mają niestety znacznie utrudnione zadanie.
Co robić, gdy w wynikach znajdziemy niepożądany link? Wiele zależy od charakteru treści, które są razem z nim prezentowane. Jeśli ktoś nas obraża albo publikuje kłamstwa sprawa jest prosta ? można napisać do administratora witryny albo poinformować policję. Nawet jeśli sprawca nie zostanie ukarany, organy ścigania zmuszą właściciela serwisu do usunięcia kwestionowanych treści.
W gorszym położeniu są lekkomyślne osoby, które opublikowały w Sieci głupie komentarze czy niepoważne zdjęcia. Takie materiały mogą zrazić potencjalnego pracodawcę. Fotografie da się skasować albo skutecznie skłonić do ich usunięcia (dzięki ustawie o prawie autorskim). Komentarze nie są jednak formą twórczości i administrator nie musi ich kasować.
Korzystając z serwisów społecznościowych trzeba być po prostu ostrożnym. Przemyśleć każdą publikację dwa razy. Oczywiście nie należy popadać w drugą skrajność i całkowicie rezygnować z dobrodziejstw Web 2.0. Trzeba założyć konta we wszystkich popularnych witrynach, zarezerwować tam swoje imię i nazwisko. Chroni to przed kradzieżą tożsamości.
Profili nie trzeba nawet zbyt często aktualizować. Wystarczy raz w miesiącu. Dzięki temu Google będzie cały czas traktowało je jak aktywne konta. Trafią na sam szczyt wyników wyszukiwania, bo będą pochodzić z witryn, które mają wysoki PageRank. Dobrym pomysłem jest także wykupienie domeny typu imienazwisko.pl.