„W 1999 roku ujrzał światło dzienne program, który jak się teraz okazuje zapoczątkował pewną erę, erę benchmarków. Wiele osób za pewne słysząc same wyniki punktowe z 3DMark’a zaciska pięści i zgrzyta zębami. A to dlatego, że te testy są całkowicie syntetyczne i nie zawsze (często prawie w ogóle) mają pokrycie z osiągami w grach. Jednak takie programy, ukierunkowane tylko w tą stronę aby pokazać nowe efekty, którymi mogą pochwalić się przed zapalonymi graczami producenci kart graficznych, korzystają z całkowicie odmiennego engine’u (wprowadzenie jakiegoś uniwersalnego byłoby raczej niemożliwe), przez co wyniki różnią się od tych z gier. Prawda jest taka, że taki szybki rozwój komputerów, coraz szybsze procesory, więcej pamięci, spowodowany jest w dużej części właśnie przez gry, które nie przebierają w środkach jeśli chodzi o zasoby komputerów. Jednak nie każdą grą można przetestować wydajność, ponieważ nie zawsze była taka możliwość. I tu zapewne twórcą słynnej serii nasunął się pomysł na stworzenie programu imitującego wydajność w grach. Program przedstawiający w łatwy sposób wyniki – punkty – byłby wyśmienitym narzędziem nawet dla początkujących testerów wydajności. ?atwość obsługi, określone standardowe ustawienia pozwoliły zminimalizować błąd pomiaru z tym związany. Tak właśnie powoli rodzina 3DMark’ów zapracowała sobie na pozycje najpopularniejszego benchmarka na świecie. Co za tym idzie, również producenci sprzętu komputerowego często odwołują się do wyników osiąganych w tym programie jako „asa w rękawie”. Niestety nie zawsze zagrania z ich strony były fair play. Ale taka kolej rzeczy została spowodowana tym, że gracze przedkładają wydajność w benchmarkach nad faktyczną wydajność w grach. A producenci benchmarków cieszą się zacierają ręce widząc zyski płynące ze sprzedaży programów. Tak czy owak, mój artykuł świata nie zmieni, więc postaram się wam przedstawić słynną serię.”
Czytaj dalej na oc-serwis